Pilsko. Beskid Żywiecki

Już od dawna bardzo chcieliśmy wejść na Pilsko. Podczas ostatnich kilku dni spędzonych w Beskidzie Żywieckim, byliśmy już nawet całkiem blisko, bo na Hali Miziowej. Niestety tamtego dnia warunki pogodowe nie sprzyjały, więc szkoda nam było zdobyć szczyt, a nie móc podziwiać cudnych widoków i przy tym całkiem zmoknąć. Ostatecznie zeszliśmy na dół, z powrotem na Przełęcz Glinne (opis wycieczki tutaj). Gdy tylko w prognozie pojawił się cień szans na lepszą pogodę, wybraliśmy się tam ponownie inną trasą, z Korbielowa.

Odkąd wędrujemy we trójkę, godziny naszych wyjść w góry mocno się opóźniły. Mimo to nie byliśmy przyzwyczajeni do ruszania w góry koło 12. Tego dnia jednak było to konieczne, jeśli chcieliśmy oglądać wspaniałe widoki ze szczytu. Nasz zielony szlak rozpoczynał się w centrum Korbielowa, na przecięciu żółtego i rozpoczynającym się też niebieskim szlaku. My mieszkaliśmy na przebiegu trasy, więc ruszyliśmy spod domu. 

Od razu udaliśmy się w stronę wyciągów narciarskich i początkowo trasę pokonywaliśmy właśnie przecinając stoki, aż do szczytu Szlakówki (1097 m n.p.m.).

Mimo znacznego przewyższenia, szło nam się bardzo dobrze i sprawnie pokonaliśmy ten fragment. Gdy przechodziliśmy przez Halę Buczynkę, obok drewnianej chatki zaczął padać deszcz.

Ubraliśmy więc kurtki i osłonkę na nosidło. W dalszym ciągu jednak z dobrymi humorami maszerowaliśmy przed siebie.

Kolejny fragment prowadził przez las po w miarę płaskim terenie. Deszcz powoli już ustępował, więc mogliśmy obserwować między drzewami wspaniale wyglądające, unoszące się mgły.

Minęliśmy tabliczkę Czarny Groń (1131 m n.p.m.). W tym miejscu dołączył żółty szlak, ten sam, który przebiegał przez Korbielów, w miejscu rozpoczęcia się zielonego szlaku.

Od tego momentu trasa ponownie zaczęła piąć się w górę. Ten odcinek wyglądał magicznie, ze względu na podeszczowe mgły.

W okolicach Hali Kamieniańskiej, dodatkowo przez mgły zaczęło przebijać słońce. Byliśmy zachwyceni tymi widokami.

Przed nami był jeszcze tylko krótkie podejście i już byliśmy na Hali Miziowej, ponownie w ciągu kilku dni. Tym razem jednak przyszliśmy zupełnie z innej strony.

Postanowiliśmy wejść do schroniska i poczekać jeszcze trochę, aż chmury rozejdą się i odsłonią szczyt. Sam pobyt w schronisku dla naszego małego wędrowcy też był ciekawym przeżyciem, mieliśmy spory zapas czasu, więc też specjalnie się nie spieszyliśmy.

Po wyjściu ze schroniska, co prawda nie padał już deszcz, ale wiał silny wiatr, więc opatuleni w kurtki ruszyliśmy przed siebie. Idąc w górę postanowiliśmy wybrać najkrótszy – czarny szlak.

Prowadził on odkrytym terenem, przez co bardzo wietrznym, ale z pięknymi widokami, aż do Góry Pięciu Kopców (1533 m n.p.m.) na granicy polsko-słowackiej. Dotarliśmy tam po około półgodzinnym podejściu ze schroniska. Już stamtąd rozciągały się piękne widoki, jednak nie zatrzymywaliśmy się, tylko pomaszerowaliśmy za zielonymi znakami jeszcze kilkaset metrów dalej ścieżką wśród kosodrzewiny, by wreszcie znaleźć się na Pilsku (1557 m n.p.m.).

Widoki były rzeczywiście nieziemskie. Ze wszystkich stron otaczały nas góry. Choć niskie chmury nieco przysłaniały panoramę, i tak byliśmy zachwyceni!

Od razu zauważyliśmy wspaniałą królową Beskidów – Babią Górę oraz hale, które przemierzaliśmy kilka dni wcześniej (opis wycieczki tutaj), a także Jezioro Żywieckie w oddali i pasma Beskidu Śląskiego i Małego.

Po stronie południowej dalekie obserwacje szczytów górskich uniemożliwiało dość gęste zachmurzenie, przez które jedynie w dole mogliśmy zobaczyć Jezioro Orawskie. Tym razem niestety tylko oczami wyobraźni mogliśmy zobaczyć tatrzańskie wzniesienia.

Drogę powrotną postanowiliśmy nieco sobie urozmaicić, więc wybraliśmy tym razem żółty szlak  do schroniska na Halę Miziową. Ta trasa, nieco dłuższa, prowadziła początkowo przez kosodrzewinę, a następnie las, momentami z trudniejszymi i bardziej stromymi zejściami. Po drodze przez znaczną część odcinka mieliśmy widok na Babią Górę. Jednak gdybyśmy mieli wybrać kolejny raz drogę na Pilsko, zdecydowalibyśmy się iść raczej ponownie czarnym szlakiem.

Po zejściu na Halę Miziową wciąż było jeszcze dość wcześnie, więc postanowiliśmy zatrzymać się znów w schronisku i zjeść coś ciepłego.

Droga od schroniska, aż do Korbielowa upłynęła nam bardzo szybko. Pogoda już całkiem się poprawiła, wyszło słońce, a o deszczu przypominały już tylko pojedyncze kałuże na drodze, dlatego tym razem mogliśmy po drodze oglądać widoki, które wcześniej przysłaniały chmury.

Ta trasa dzięki swej różnorodności, widokom, stosunkowo szybko i przyjemnie pokonywanym wysokościom bardzo nam się spodobała i z pewnością polecamy ją dużym i małym górskim wędrowcom.

Wszystkich, których zachęciliśmy widokami zapraszamy także na relację z wycieczki najpiękniejszymi Halami Beskidu Żywieckiego w linku poniżej:

Najpiękniejszymi halami Beskidu Żywieckiego

Dodaj komentarz