U podnóża Tatr. Pętla Murzasichle, Małe Ciche, Tarasówka i Wierch Zgorzelisko

Będąc na kilka dni w Tatrach zatrzymaliśmy się w Murzasichlu. Ta wieś oddalona nieco od Zakopanego jest świetnym miejscem noclegowym, jeśli od Zakopiańskiego zgiełku wolimy ciszę i spokój. Jest też wspaniałą bazą wypadową na piesze wycieczki, zwłaszcza te na wschód od Kuźnic. Dodatkowo mieliśmy wspaniały widok z okna i dość kameralną atmosferę, bo w okolicy oprócz nas prawie nie było innych turystów.

By uniknąć tłumów w Tatrach w weekendowy dzień, postanowiliśmy wybrać się na krótką pętlę po okolicy. To miał być raczej spacer, a wyszła całodzienna wycieczka z przepięknymi widokami i świetnymi miejscami na odpoczynek na trawie. Czego chcieć więcej! 😉

Ruszyliśmy ulicą Sądelską (główną ulicą Murzasichla) w stronę drewnianego kościoła pw. Najświętszej Marii Panny Królowej. Obok niego skręciliśmy w wąską uliczkę Stary Bór, którą następnie szliśmy w dół pomiędzy zabudowaniami. Następnie pojawiły się oznaczenia żółtego szlaku i weszliśmy na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Ten leśny fragment pokonaliśmy w kilkanascie minut, po których dotarliśmy do zabudowań Lichajówki (administracyjnie części Murzasichla, ale praktycznie tworzącej całość z wsią Małe Ciche). Nasza dalsza trasa przebiegała asfaltową drogą nad Suchą Wodą Gąsienicową czyli potokiem wypływającym z Doliny Gąsienicowej w Tatrach, (którą również odwiedziliśmy podczas tego pobytu w górach). Potem minęliśmy Filipczański Potok i ponownie weszliśmy na żółty szlak. Tym razem podążając lekko pod górę, mijając zabudowania dotarliśmy do polany, na której nasze pociechy zarządziły przerwę. Wiedzieliśmy już dobrze, że maszerując z maluchami, to one będą wyznaczały czas na postoje, dlatego nie mieliśmy sztywnego planu i staraliśmy się dostosować do najmłodszych. Rozłożyliśmy kocyk na łące niczym z pulpitu Windowsa i odpoczęliśmy chwilę.

Dalsza droga prowadziła nas pod górę, obok kaplicy św. Bartłomieja prosto na Tarasówkę, przepiękną polanę na zboczu dolnej części Zgorzeliskowego Działu, jednego z dwóch głównych grzbietów Pogórza Bukowińskiego. Tam ukazała się wspaniała panorama Tatr.  

Potem nasz żółty szlak prowadził głównie lasem, szło się dość szybko i przyjemnie. Po wyjściu z lasu w okolicy wyciągów narciarskich na wierchu Zgorzelisko ponownie ujrzeliśmy zapierające dech w piersiach widoki. Niemal całe Tatry jak na dłoni. W tym miejscu już nie mogliśmy odpuścić i zrobiliśmy kolejny postój, który tym razem my zarządziliśmy. Na szczęście wszyscy byli z tego powodu zadowoleni. Nigdzie nam się nie spieszyło, a takie wędrowanie w wolnym tempie z dużą ilością przerw też nam bardzo odpowiadało.

 Ze szczytu postanowiliśmy zejść nie ścieżką przez las, tylko polaną, pod wyciągiem. Mając cały czas przed sobą Tatrzańskie szczyty. Było to świetne rozwiązanie, a do tego bardzo szybko znaleźliśmy się na dole.

Pozostało jeszcze tylko przejść przez Małe Ciche, Lichajówki i dostać się do lasu łączącego Małe Ciche z Murzasichlem. Tam jeszcze jeden krótki postój w zupełnie innych okolicznościach przyrody, ze zbieraniem patyczków i szyszek.

Wróciliśmy pod wieczór po całym dniu spędzonym na świeżym powietrzu. Idąc na tę wycieczkę nie przypuszczaliśmy, że będzie ona tak ciekawa, dlatego polecamy ją każdemu, kto będzie w okolicy.

3 comments

Dodaj komentarz