Śnieżnik we mgle.

Śnieżnik (1426 m n.p.m.) jest najwyższym szczytem w Masywie Śnieżnika i najwyższym granicznym szczytem po polskiej stronie w Sudetach Wschodnich. W Koronie Gór Polski zajmuje wysoką, czwartą pozycję, licząc od najwyższych gór do zdobycia. Wycieczka na zwany też Kładską Śnieżką, znajdujący się w Śnieżnickim Parku Krajobrazowym miała być dla nas jedną z najbardziej widokowych w czasie naszego jesiennego wypadu w Sudety, niestety plany pokrzyżowała pogoda ale nie popsuło nam to humorów i dnia. Jak to w górach, było pięknie!

Planując drogę na szczyt można wybrać wiele tras. Najbardziej popularne są te, prowadzące przez oddalone około 1,5 km zielonym szlakiem od szczytu, na Hali pod Śnieżnikiem, schronisko PTTK na Śnieżniku. Do schroniska można dotrzeć między innymi z Międzygórza: zielonym, czerwonym czy niebieskim szlakiem, ze Stronia Śląskiego żółtym (prowadzącym przez jaskinię niedźwiedzią), z Nowej Morawy niebieskim oraz licznym drogami od czeskiej strony. 

snieznik map

Serwis mapa-turystyczna.pl

Można też dojść do szczytu od drugiej – wschodniej strony, z pominięciem schroniska z przełęczy Płoszczyna. My wybraliśmy właśnie tę ostatnią opcję. Przełęcz leżąca na wysokości 817 m n.p.m.  na granicy polsko- czeskiej oddziela Masyw Śnieżnika od Gór Bialskich. Jest tam parking, ale mimo soboty i pięknej pogody, nikogo oprócz nas na nim nie było. Szlak wychodzi z lasu od strony Bielic przez najwyższy szczyt Gór Bialskich – Rudawiec i przecinając drogę, którą przyjechaliśmy prowadzi prosto na nasz dzisiejszy cel.

Ruszyliśmy tym zielonym szlakiem w pięknym słońcu i kolorach rudo – złotych drzew. Droga od razu zaczęła podchodzić lekko pod górę, ale dalej już w miarę płaską ścieżką przez las. Po chwili dotarliśmy do pierwszych drogowskazów – Rykowisko (950 m n.p.m.). Już w tym miejscu łatwo było zauważyć, jak wiele szlaków, tych rowerowych
i turystycznych tędy przebiegało.

Po około 1,5 godz. takiej drogi w miarę płaską, szeroką ścieżką, na której spotkaliśmy jedynie rowerzystów, dotarliśmy do kolejnego drogowskazu Głębokiej Jamy (950 m n.p.m).  Do tego miejsca można dotrzeć również żółtym szlakiem z Kamienicy, albo Bolesławowa. Ta trasa była chyba bardziej popularna, bo od tego miejsca spotykaliśmy co jakiś czas inne osoby również idące na Śnieżnik.

W tym momencie szlak wyraźnie zaczął piąć się w górę, miejscami wychodząc  z lasu ale nadal jednak prowadząc między drzewami. Widzieliśmy, że niebo zachmurzyło się. Gdzieniegdzie tylko mogliśmy jeszcze dostrzec pokryte chmurami szczyty okolicznych gór.

IMG_8670ok

Dla wielbicieli borówek droga którą szliśmy, aż na sam szczyt może się niebezpiecznie wydłużyć, bo było ich tutaj całe mnóstwo! Liście na krzaczkach były już bordowe ale słodkich owoców wciąż było pełno.

Szliśmy zboczem góry, równolegle z biegnącymi nieco powyżej czeskim czerwonym
i niebieskim szlakiem. Od wiatru, mgły i coraz bardziej otwartej przestrzeni zrobiło się jesiennie chłodno i wilogotno.

IMG_8680ok.jpg

Ścieżka od tego momentu była w większości pokryta błotem, miejscami wielkimi kałużami, trzeba było szukać alternatywnych drógm, żeby przejść sucho przez ten fragment szlaku.

Dalej od przełęczy Stříbrnickiej (1210 m n.p.m.) lasem już całkiem przerzedzonym od połamanych drzew szliśmy we mgle.

Dawało to tajemniczy, mroczny klimat ale trochę żałowaliśmy, że nie możemy zobaczyć pięknych ponoć widoków. Z tego miejsca jeszcze tylko kilka chwil i dotarliśmy na szczyt Śnieżnika (1426 m n.p.m.).

IMG_8700ok.jpg

Tak jak się na to zapowiadało po drodze, nie było żadnych widoków z wierzchołka. Innych turystów bardziej mogliśmy usłyszeć niż zobaczyć, bo widoczność była naprawdę kiepska. Wiał też dość silny, głośny wiatr, więc większość osób po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia chowała i się gdzieś w okolicach ruin starej wieży widokowej. Będąca raczej stertą kamieni i głazów, zbudowana pod koniec XIX wieku, choć trochę chroniła przed zimnymi podmuchami.

Tego dnia gorąca herbata w termosie bardzo się przydała. Po krótkim odpoczynku, zdecydowaliśmy, że schodzimy tą samą trasą prosto w dół. Nie było widoków, a nieprzyjemna pogoda spowodowała, że trasę do schroniska odpuściliśmy tym razem. Może przy następnym pobycie w Sudetach wybierzemy się na Śnieżnik innym szlakiem, biegnącym przez schronisko.

W drodze powrotnej, gdy zeszliśmy poniżej chmur zobaczyliśmy, że w dole było piękne słońce. Mimo braku widoków, wycieczkę zaliczyliśmy do bardzo udanych, a szlak przez swoją różnorodność był przyjemny i mało męczący.

Dodaj komentarz