Dzień 16. Caminha -> Tui. 31km.

 

511

Zebraliśmy się dość wcześnie, pożegnaliśmy się z naszym znajomym z Austrii i ruszyliśmy w drogę. Od rana była duża mgła. Nad rzeką, na moście i dalej z górami w tle dawało to niesamowity efekt.

Jak wychodziliśmy było chłodno i wiał silny wiatr. Gdy minęliśmy zabudowania, znów wybraliśmy alternatywną drogę – po naszemu.

Wzdłuż całego brzegu rzeki (Rio Minho) prowadziła ścieżka pieszo-rowerowa. W oddali widzieliśmy góry, wyłaniające się znad opadającej mgły. Szliśmy równym szybkim krokiem. Było naprawdę zimno i mocno wiało. Bufy, czapki i rękawiczki były niezbędne. Na szczęście wiatr w końcu ucichł i zrobiło się bardzo przyjemnie w słońcu.

Po około 10 km zrobiliśmy krótką przerwę przed wejściem do większego miasta Vila Nova de Cerveira. Tym razem jedliśmy nawet przy stolikach i na ławkach!

Tutaj szlak Camino Santiago łączył się z naszą drogą. Postanowiliśmy wrócić na chwilę do niego i przejść kilkukilometrowy odcinek miastem. Mijaliśmy duży budynek Bombeiros. Poprosiliśmy ich o pieczątkę. W mieście dróżki znów prowadziły wąskimi uliczkami w górę i w dół. Tam ponownie przy drodze czekały na nas pomarańcze! 🙂 Gdy szlak znów zbliżył się do brzegu rzeki, dalszy odcinek postanowiliśmy iść już do końca ścieżką wzdłuż wody. Minęliśmy tory i wróciliśmy do naszej ścieżki rowerowej. Spotkaliśmy sporo rowerzystów i spacerujących osób.

Tutaj ścieżka prowadziła więcej między drzewami. Gdy wyszliśmy do słońca zatrzymaliśmy się na pomoście na jeszcze jeden postój.

Słońce już było dość nisko nad rzeką. W końcu zeszliśmy ze ścieżki i ruszyliśmy w stronę ostatniego miasta w Portugalii Valença. Idąc chwilę wzdłuż torów zrobiliśmy jeszcze zakupy w pobliskim markecie. Słońce już zaszło za górami, a niebo przykrywały różowe chmury. Obok sklepu znajdowało się Albergue ale my postanowiliśmy iść jeszcze 3 km dalej do następnej miejscowości Tui. Tui było już po Hiszpańskiej stronie, za rzeką. Zanim jednak tam dotarliśmy mieliśmy do przejścia stare miasto Valença. Wchodziło się do niego przez ruiny zamku, które ciągnęły się przez całą jego długość.

Szło się momentami jakby przez stare lochy, oświetlone światłem reflektorów. W uliczkach otwarte było mnóstwo sklepów sprzedających pościel, ręczniki i ubranka dla dzieci.

541

W końcu doszliśmy do mostu oddzielającego dwa państwa. Trochę szkoda było się żegnać z Portugalią ale też cieszyliśmy się na nowe przed nami.

W Hiszpanii pozostało już tylko przejścia przez miasto do Albergue. Zajrzeliśmy jeszcze po drodze do sklepu. Chcieliśmy kupić pieczywo na następny dzień i muesli, którego nie znaleźliśmy we wcześniejszym sklepie. Nietety, mimo że sklep na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły market, sprzedawał głównie żelki i słodycze. Na niektórych półkach były też inne produkty ale tylko pojedyncze. Do samego Albergue droga prowadziła wąziutkimi uliczkami między kamiennymi murami w górę. Gdy już dotarliśmy, w środku było już kilku pielgrzymów. Wewnątrz wszystko było ale w stylu starych ruin. W kuchni nie było naczyń, więc gotowaliśmy ryż z kurczakiem w naszych menażkach. Wyszło jak zawsze wyśmienicie. Tutaj po raz pierwszy spotkaliśmy się tak naprawdę z pielgrzymami. Rozmawialiśmy z nimi o drodze i o życiu. Część z nich w Tui rozpoczynała swoje Camino.

1 comments

  1. Niestety ja poszedłem na północ, przeprawiłem się przez rzekę i doszedłem do Mougas, potem: A Ramallosa, Vigo i dopiero później Redondella.

    Polubienie

Dodaj komentarz