ŚNIEŻKA zimową porą.

To był naprawdę mroźny dzień!
Nieprzypadkowo na zdobycie tej góry wybraliśmy porę zimową. Królowa Sudetów do tej pory trochę nas odstraszała, ponieważ w warunkach letnich jest to jeden z bardziej obleganych turystycznie szczytów. Chcąc nacieszyć się urokami zimowych gór, ruszyliśmy w stronę Karkonoszy w ostatni weekend lutego. W przeciwieństwie do wcześniejszych pochmurnych dni, od samego rana świeciło słońce i mimo dużego mrozu, zapowiadał się piękny dzień.

snezka mapa3
mapa z serwisu:
Serwis mapa-turystyczna.pl

Po niedzielnej, porannej mszy w miejscowości Piechowice, dojechaliśmy do Karpacza. Samochód zostawiliśmy przy głównej drodze w okolicy Świątyni Wang, skąd chcieliśmy ruszyć. Przy temperaturze -15st.C, drogi były bardzo oblodzone, już na podejściu pod świątynię było bardzo ślisko. Przed samym wejściem do Parku, na ul. Na Śnieżkę, prowadzącej do kościoła stało mnóstwo straganów, z góralskimi pamiątkami, grzańcem, oscypkami, niektóre nawet zachęcały nazwą “z Podhala”.

W drewnianej budce  (ok 896 m n.p.m.) na przeciwko Świątyni Wang kupiliśmy bilety do Parku Narodowego i ruszyliśmy przed siebie. Początkowo trasa prowadziła przez las szeroką drogą. Ze względu na dzień wolny, a do tego ostatni dzień ferii i piękną pogodę, szło oprócz nas całkiem sporo osób. Przepięknie świeżo ośnieżone gałęzie drzew i przeświecające przez nie promienie niskiego słońca, budowały cudowne otoczenie do zimowego spaceru. Momentami trzeba było naprawdę uważać, gdyż w miejscach, w których najpewniej płynie strumyk, znajdował się sam lód.

Po ok. 15 minutach takiego spaceru prostą drogą, dotarliśmy do rozwidlenia szlaku. Można było pójść prosto niebieskim szlakiem, lub skręcić w prawo i do góry żółtym.
Po pewnym czasie oba szlaki łączą się w jeden, więc nie ma znaczenia który wybierzemy, oba zaprowadzą nas do Polany. Nasz wybór – żółty, prowadzący pod górę i przez gęstszy las, wiódł jeszcze bardziej oblodzoną drogą, dlatego musieliśmy iść bokiem, między drzewami, żeby w ogóle móc przejść.

W końcu wyszliśmy z lasu, łącząc się z niebieskimi drogowskazami i już kilka minut później byliśmy na dużej otwartej przestrzeni – Polanie (1067 m n.p.m.). Przed samą Polaną dołączył jeszcze zielony szlak prowadzący bezpośrednio z Karpacza, z pominięciem Świątyni Wang. Po lewej stronie widać już było Śnieżkę, Czarny Grzbiet, Kowarski Grzbiet, a także wzniesienia Rudaw Janowickich ze Skalnikiem. Na Polanie stało w przeszłości schronisko im. Bronisława Czecha, które po tym jak spłonęło w 1966 r., nie zostało już odbudowane. Teraz jest tu kilka miejsc do odpoczynku, przy ławeczkach. Wszystkie były oczywiście zajęte, w taki dzień chętnych do łapania zimowej opalenizny nie brakowało :).

W tym miejscu szlaki rozwidlają się: żółtym można dotrzeć do bardzo znanych formacji skalnych: Pielgrzymów (największych i najbardziej znanych formacji skalnych w Karkonoszach, jedna z trzech, osiąga 25 metrów wysokości!), zielonym natomiast do Słonecznika (12 metrowej, bardzo charakterystycznej formacji skalnej), a my dalej niebieskim szlakiem podążaliśmy w stronę schroniska Samotnia. W lecie na tym odcinku prowadzi droga od tzw. Koziego Mostku, prosto do Małego Stawu, która zimą ze względu na duże zagrożenie lawinowe jest zamknięta. Szliśmy więc alternatywną trasą. Minęliśmy Domek Myśliwski, w którym  obecnie znajduje się Ośrodek Edukacyjny Karkonoskiego Parku Narodowego. Dalej wychodząc już z lasu szliśmy drogą transportową, którą przebiegał zimowy szlak. Po prawej stronie podziwialiśmy przepięknie ośnieżone potężne Śnieżne Kotły.

IMG_1452ok

Idąc tak wśród tych bajecznych widoków dotarliśmy do zamarzniętego Małego Stawu i słynnego schroniska Samotnia. Pogoda i ferie zimowe sprzyjały takim spacerom, więc było naprawdę bardzo dużo turystów. Nie mogliśmy odmówić sobie odwiedzin jednego z najpiękniejszych schronisk, dlatego zatrzymaliśmy się w nim na chwilę, na drugie śniadanie.

IMG_1459ok.jpg

Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę. Wracając z powrotem na niebieski szlak, udaliśmy się za schroniskiem w lewo i dość mocno w górę, po oblodzonej nawierzchni. Już po chwili mogliśmy podziwiać w dole Kocioł Małego Stawu ze schroniskiem.

IMG_1474ok

IMG_1476ok

Po około 10 minutach dotarliśmy do kolejnego Schroniska Strzecha Akademicka (1266 m n.p.m.), w którym zamierzaliśmy tego dnia zatrzymać się na nocleg. Z tego powodu nie robiliśmy tam przystanku tylko minęliśmy je i ruszyliśmy dalej w górę niebieskim szlakiem. Droga była zaśnieżona, ale dość szeroka, a śnieg ubity.

Na tej trasie spotkaliśmy wielu biegaczy narciarskich. Warunki dla tego sportu były faktycznie bardzo dobre. Z tej wysokości, z każdym kolejnym krokiem mogliśmy podziwiać coraz to ładniejsze zimowe widoki. W dole widzieliśmy też Karpacz. Już po około 30 minutach, z miejsca nazwanego od pozostałości budowli, która się tam kiedyś znajdowała: Spalona Strażnica (1430 m n.p.m.), gdzie dołączył również czerwony szlak, prowadzący z Kotła Wielkiego Stawu, zobaczyliśmy pierwszy raz szczyt Śnieżki z bliska.

IMG_1488ok

Znaleźliśmy się na rozległym płaskowyżu zwanym Równią pod Śnieżką, który jest dość eksponowanym na warunki atmosferyczne terenem, dlatego mroźny wiatr, ze śniegiem dawał się dużo bardziej we znaki (jak się później okazało temperatura -20st. C, którą pokazywały wtedy słupki termometrów zdawała się nam znacznie niższa, gdyż odczuwalna sięgała prawie minus 30 stopni!).

Nie traciliśmy dobrych humorów, maszerowaliśmy przed siebie, co chwilę tylko zasłaniając się przed zimnymi podmuchami. Po około pół godziny takiej wędrówki, w końcu dotarliśmy do następnego schroniska Domu Śląskiego (1395 m n.p.m.), mieszczącego się pod szczytem Śnieżki. Nie mogliśmy i tym razem odmówić sobie odwiedzin w kolejnym karkonoskim schronisku. W środku było mnóstwo osób, do tego na drzwiach widniała informacja, że brak jest już miejsc noclegowych (w przeciwieństwie do Strzechy Akademickiej, która miała być tej nocy pusta!).

IMG_1535ok

Z tego miejsca zostało już ostatnie ok 30 min do szczytu. Ruszyliśmy w górę. To był zdecydowanie najbardziej wymagający fragment całego szlaku. Strome oblodzone podejścia, a do tego silny, bardzo mroźny wiatr, sprawiały że momentami było dość niebezpiecznie. Gdy w końcu dotarliśmy na szczyt, schowaliśmy się przy słynnym budynku, przypominającym statek kosmiczny, w rzeczywistości będący stacją meteorologiczną.

Oprócz wspomnianego budynku, z charakterystycznymi ‘dyskami’, będącym Obserwatorium Wysokogórskim Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, na szczycie znajduje się również Kaplica św. Wawrzyńca, budynek starej stacji meteorologicznej, a po stronie czeskiej budynek czeskiego schroniska na Śnieżce, fragment górnej stacji kolejki, oraz budynek poczty. Do wnętrza przypominającego raczej barak, lub wagon budynku poczty można było wejść na chwilę i się ogrzać. Istnieje też możliwość zamówienia ciepłych napojów, posiłku oraz wysłania pocztówki.

Na chwilę zatrzymaliśmy się tam by się rozgrzać, ale trzeba było wracać, bo przed nami było jeszcze dużo do przejścia, a słońce już schodziło coraz niżej i robiło się jeszcze bardziej zimno! Tym razem ubraliśmy raki i to było dobre posunięcie, bo po oblodzonej drodze do Śląskiego Domu zeszliśmy w ok 10 minut!

IMG_1532a

IMG_1526ok

Dalsza droga powrotna do Strzechy Akademickiej była jeszcze piękniejsza, bo coraz ciemniejsze niebo w połączeniu z zachodzącym słońcem, oświetlającym białe figury śnieżne dawały fantastyczny efekt!

IMG_1570ok

Do schroniska dotarliśmy przed godziną 17:00 i faktycznie mieliśmy być jedynymi turystami. Warunki jak na schronisko były naprawdę dobre, w pokoju było ciepło, więc szybko przebraliśmy się i zeszliśmy na dół, żeby zjeść ciepłą zupę i bułki. Następnego dnia wstaliśmy rano bez pośpiechu. Po śniadaniu zebraliśmy się i ruszyliśmy w dół.

Tym razem poszliśmy od razu drogą transportową, z ominięciem już schroniska Samotnia. Tego dnia pogoda nie była już tak łaskawa. Od rana było dość pochmurno, a po nocnych opadach śniegu i dużym mrozie, niektóre ścieżki wyglądały już zupełnie inaczej niż dzień wcześniej. Po drodze spotkaliśmy pierwszych turystów oraz biegaczy. Dość szybko udało nam się zejść do  Karpacza, skąd ruszyliśmy w stronę domu, jednak po drodze jeszcze zahaczając o kolejny szczyt Korony Gór Polski.

IMG_1612ok.jpg

Dodaj komentarz