Głównym Szlakiem Beskidzkim przez Gorce. Z Rabki do Krościenka przez Turbacz i Lubań.

Dzień 1.

Rabka – Turbacz

Pogoda na majówkę była niepewna. Różne źródła podawały odmienne prognozy, o deszczu i o słonecznej pogodzie. Postanowiliśmy zaryzykować i uwierzyliśmy w tę bardziej optymistyczną wersję. 🙂 Spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy na naszą majówkę w górach pod namiotem. Celem był fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego z Rabki do Krościenka. Pojechaliśmy autobusem do miejsca startu. Nie mogliśmy ruszyć z samego rana, więc dopiero koło południa wysiedliśmy w centrum Rabki. Nie tracąc więcej czasu rozpoczęliśmy marsz czerwonym szlakiem w stronę Maciejowej.

mapa GSB

 

Było ciepło, trochę wietrznie, ale świeciło słońce i jak do tej pory pogoda nam sprzyjała. Byliśmy dobrej myśli. Na szlaku mijaliśmy coraz większe ilości turystów. Główny Szlak Beskidzki, którym szliśmy to również jedno z najbardziej popularnych miejsc dla miłośników dwóch kółek. Podziwialiśmy więc szalonych, całych ubłoconych, pędzących w dół, lub dzielnie podjeżdżających pod miejscami strome górki rowerzystów. Przy schronisku na Maciejowej (853m n.p.m.) było bardzo dużo turystów, dlatego nie zatrzymywaliśmy się tam na długo. Nie było nawet gdzie usiąść.

Na krótką przerwę wybraliśmy spokojniejsze miejsce za schroniskiem, na polanie. Nie siedzieliśmy jednak długo, bo przed nami był jeszcze tego dnia do pokonania dłuższy odcinek. Szliśmy dalej czerwonym szlakiem w stronę Starych Wierchów. Za niecałą godzinkę byliśmy na miejscu (964 m n.p.m.). Tutaj zjedliśmy przygotowany wcześniej ryż z kurczakiem. Przy schronisku również było całkiem sporo osób. Majówkę spędzały tutaj przy grillu całe rodzinki. Był nawet pan na pięknym koniu i rowerzyści.

IMG_2833 okl

Na horyzoncie nieśmiało przedzierały się Tatry. Nacieszyliśmy się chwilę cudownym widokiem i ruszyliśmy w dalszą drogę. Przed nami był jeszcze ostatni na dziś odcinek – droga na Turbacz. Szliśmy tą drogą już wiele razy, jednak za każdym razem czuliśmy się jak przed nowym wyzwaniem. Niebo zdążyło się już trochę zachmurzyć i zrobiło się chłodno. My jednak nie traciliśmy dobrych humorów. Po deszczach z poprzednich dni, miejscami droga była bardzo błotnista. Spotkaliśmy nawet pozostałego jeszcze po zimie bałwana :).

Po około 40 minutach dotarliśmy do Obidowca (1088 m n.p.m.), gdzie od czerwonego szlaku odchodził zielony, prowadzący w stronę Tobołowa i dalej do Koninek. Trzeba było uważać na pędzących rowerzystów i motocyklistów, którzy mieli tutaj swój raj. Trasa tutaj była bardzo przyjemna. Szliśmy grzbietem, oglądając wyłaniające się po naszej prawej stronie Tatry, a po lewej góry Beskidu Wyspowego. Po około 1 godz 20 min takiego ‘spaceru’ szlak zaczyna podchodzić bardziej w górę prowadząc nas na Rozdziele (1198 m n.p.m). (Rozdziele jest też zwornikiem, Od jego wierzchołka odgałęzia się boczny grzbiet Solniska i Średniego Wierchu.). Po krótkim zejściu, rozpoczęliśmy podejście, którym dotarliśmy do szczytu Turbacza (1310 m n.p.m.). Ze Schroniska na Starych Wierchach zajmuje to około 1 godz 40 min. Wierzchołek tego najwyższego szczytu w Gorcach jest całkowicie zalesiony. Na jego wierzchołku znajduje się betonowy obelisk i krzyż. Panorama tutaj nie jest szczególnie piękna. Dodatkowo pochmurne niebo nie zachęcało do fotografowania widoków.

Schronisko oddalone tu jest o ok. 10 minut drogi. Robiło się już jednak dość późno, więc postanowiliśmy podejść tam dopiero rano. Zeszliśmy trochę w dół, poza teren GPN, do lasu żeby poszukać jakiegoś miejsca do spania. Trochę czasu nam to zajęło, ale w końcu udało się znaleźć idealną lokalizację, w której chcieliśmy się zatrzymać. Gdy rozbijaliśmy nasz mały namiocik zapadał już zmrok. Byliśmy padnięci, więc od razu zasnęliśmy. Noc była zimna, ciepłe śpiwory były niezbędne.

Dzień 2.

Turbacz – Lubań

Rano wstaliśmy i zebraliśmy się dość wcześnie. Takim noclegom zawsze towarzyszy dreszczyk emocji i z reguły wstajemy skoro świt. Po otwarciu śpiwora widok lasu i świeżość powietrza były nie do opisania. Wspaniały poranek i wymarzona pobudka. Niskie chmury wynurzające się z lasu dawały niesamowity efekt.

FB_IMG_15567747739960000

Po spakowaniu plecaków, udaliśmy się jeszcze raz na szczyt, a następnie do schroniska, żeby trochę się odświeżyć i zjeść na spokojnie śniadanie. Spędziliśmy tam jednak dłuższą niż planowaliśmy chwilę, bo zaczął padać deszcz. Nic nam jednak nie było w stanie popsuć humorów podczas tego wyjazdu. Nigdzie się też nie spieszyliśmy, dlatego rozkoszowaliśmy się schroniskowym klimatem.

Przed południem, ostatecznie gdy największy deszcz już przeszedł, postanowiliśmy ruszyć przed siebie. Mieliśmy spory kawałek do przejścia. Podążaliśmy cały czas czerwonym szlakiem, trzymając się wyznaczonej wcześniej trasy. Początkowo jeszcze trochę siąpił deszcz ale wkrótce wyraźnie się przejaśniało.

Polanę pod szczytem wyścielał fioletowy dywan z krokusów. Mimo ponurego nieba było pięknie! Po krótkiej wędrówce dotarliśmy na Kiczorę (1282 m n.p.m.), skąd rozciągał się ładny widok. Usiedliśmy na chwilę, żeby zdjąć kurtki. Wtedy podszedł do nas starszy pan, który kazał nam się nie ruszać i powiedział że musi koniecznie zrobić nam zdjęcie, bo podobno tak ładnie wyglądaliśmy xD.

IMG_2954 ok

Pogoda na dobre zaczęła się poprawiać. W oddali widzieliśmy nawet nasz dzisiejszy cel czyli wieżę widokową na Lubaniu. Słońce powoli wychodziło zza niskich chmur. Z Kiczory prowadziła dalej droga w dół do Przełęczy Knurowskiej (835 m n.p.m). Przełęcz przecinała droga asfaltowa. Następnie czekało nas ponownie marsz w górę. Po dość męczącym podejściu w nagrodę mogliśmy iść fragment trasy grzbietami przez trzy szczyty: Turkówkę, Bukowinkę i Chałupisko, by ponownie kawałek zejść do Stacji Turystycznej Studzionki. Na polanie pełnej mleczy, przy coraz mocniej grzejącym słońcu poczuliśmy majówkowy klimat.

IMG_2988 okl

Ze Studzionek maszerowaliśmy dalej, przez Kotelnicę, z której można zejść niebieskim szlakiem do Jeziora Czorsztyńskiego. My natomiast dalej trasą Głównego Szlaku Beskidzkiego w kierunku Lubania, za Polaną Kudów (998 m n.p.m) gdzie dołączył się zielony szlak z południa, a dalej również zielony z Ochotnicy Górnej i żółty z Kluszkowiec.

IMG_2997 okl

Późno ruszyliśmy z Turbacza i ten dość długi na dziś odcinek zajął nam dużo czasu. W tym miejscu zastał nas już zmrok, ale wiedzieliśmy że zbliżamy się do celu. Po drodze praktycznie nikogo nie spotkaliśmy. W końcu dość zmęczeni, po ciemku dotarliśmy do bazy namiotowej pod Lubaniem (1191 m n.p.m.). Baza o tej porze roku nie była jeszcze czynna, ale oprócz nas była grupka ludzi przy ognisku. My marzyliśmy tylko o tym żeby jak najszybciej rozbić namiot, zjeść coś ciepłego i położyć się.

Dzień 3.

Lubań – Krościenko n/Dunajcem – powrót

Rano nie było pięknego wschodu słońca, za to po wyjściu z namiotu przywitały nas ponownie równie magicznie wyglądające mgły, z których lekko wyłaniała się wieża widokowa.

Powoli zebraliśmy się, odszukaliśmy źródełko z wodą, zjedliśmy śniadanie i gdy mgła już opadła ruszyliśmy na wieżę. Widoczność nie była powalająca… Ale na planszach mogliśmy zobaczyć, które szczyty można zobaczyć z wieży. Opisane są dokładnie wszystkie szczyty widoczne w każdą ze stron. Dość mocno wiało, a widoczność się nie poprawiała więc długo tam nie pozostaliśmy. Postanowiliśmy, że na pewno tu jeszcze wrócimy.

W tym czasie przyszło już kilka osób pod bazę. Wróciliśmy na dół, zwinęliśmy namiot i powoli zbieraliśmy się do zejścia.

Czekał nas jeszcze niewielki fragment GSB prowadzący przez Krościenko nad Dunajcem, gdzie mieliśmy zakończyć nasza majówkę. Pogoda zaczynała dopisywać coraz bardziej a szło się dość szybko, więc zrobiliśmy sobie po drodze jeszcze kilka odpoczynkowych postojów z coraz ładniejszymi widokami na Tatry, Pieniny i Beskid Sądecki.

Wiosennie zielone polany przyciągały by choć na chwilę się zatrzymać. Mijało nas też w tym dniu kilkoro rowerzystów jadących pod górę i turystów zmierzających na szczyt. My pożegnaliśmy się z tym fragmentem Głównego Szlaku Beskidzkiego, by powrócić na pewno jeszcze na jego trasę. Mimo że do końca nie byliśmy pewni pogody i tego czy uda nam się przejść zaplanowany odcinek warto było zaryzykować. Prognozy zmieniły się pozytywnie a my się nie poddaliśmy. Było warto!

IMG_3090 okl

Dodaj komentarz