Skopiec (719 m n.p.m.), położony w Górach Kaczawskich, był naszym następnym celem w zdobywaniu wierzchołków Korony Gór Polski tej jesieni. To kolejny szczyt zaliczany do KGP, który nie jest najwyższym wierzchołkiem pasma. Po aktualizacji pomiarów znajduje się na trzeciej pozycji. Obecnie na czele są położone niedaleko Baraniec i Folwarczna.
To chyba najkrótsze podejście na szczyt góry, na które mieliśmy okazję wejść. Pewnie gdyby nie ten projekt, to byśmy w Góry Kaczawskie specjalnie nie przyjechali, może nawet nie wiedzielibyśmy o ich istnieniu. Ktoś mógłby pomyśleć, że po co jechać taki kawał drogi dla kilkunastominutowego wejścia na górę, z której pewnie nie ma wcale jakiegoś nawet super widoku. No ale podjęliśmy się zdobywania korony, więc żeby być konsekwentni ruszyliśmy do Komarna, skąd prowadzi jeden z dwóch możliwych szlaków prowadzący na górę. Co ciekawe, przez tę mogłoby się wydawać mało interesującą górę, przechodzi Europejski Długodystansowy Szlak Pieszy E3, który ma łączną długość ok 7500 km i łączy brzeg Oceanu Atlantyckiego z Morzem Czarnym. Kto wie może kiedyś wpadnie nam do głowy taki pomysł, żeby wyruszyć na długi spacer z Turcji do Hiszpanii i wtedy ponownie odwiedzimy Góry Kaczawskie… 🙂
Na razie jednak mieliśmy przed sobą kilkunastominutowe podejście na szczyt. Była piękna, słoneczna, jesienna pogoda i humory dopisywały. Auto zaparkowaliśmy przy drodze, obok wejścia na szlak w miejscowości Komarno, na Rozdrożu przy Przełęczy Komarnickiej. Nie znaleźliśmy tam jakiegoś specjalnego parkingu. Była tylko tabliczka z informacją, że po pieczątkę trzeba udać się do domu obok. My nawet nie mieliśmy książeczek, więc odpuściliśmy szukanie pieczątek.
Ruszyliśmy przed siebie, początkowo żółto- niebieskim szlakiem polną drogą. Od samego początku bardzo nam się tam podobało, tym bardziej że wszystkie poprzednie szczyty, które zdobywaliśmy, zaczynały się wejściem w gęsty las. Tutaj dla odmiany były pola, bale siana, do tego piękne białe chmurki na błękitnym niebie – pejzaż jak z pocztówki.
Doszliśmy do charakterystycznego dla tego miejsca punktu widokowego – drogowskazu obok drogi pożarowej z zawieszonymi na nim pomalowanymi na różne kolory butami. Podobne spotykaliśmy idąc do Santiago de Compostela.
W tym miejscu droga lekko skręciła w prawo w stronę lasu. Po prawej widzieliśmy maszt radiowy, ale szybko okazało się, że to nie tam był nasz dzisiejszy cel.
Doszliśmy do drzewa na rozwidleniu w prawo na Baraniec, ze wspomnianą wieżą i w lewo na nasz cel – Skopiec, na wprost prowadził dalej niebieski szlak, w stronę Radomierza. Z tego miejsca był ładny widok na Kamieniołom i na pobliskie góry.
Najpierw udaliśmy się w stronę celu tej wycieczki. Do szczytu dotarliśmy łącznie w 15 minut od samochodu, więc nawet krócej niż przewidywaliśmy.
Podeszliśmy jeszcze kawałek lasem do oznaczonego punktu widokowego oddalonego o ok. 100 m na północ. Z tego miejsca widzieliśmy fragment żółtego szlaku, prowadzącego z Wojcieszowa, a w oddali zabudowania Świerzawy.
Wracając zahaczyliśmy jeszcze o Baraniec, który znajdował się dosłownie kilka minut marszu od Skopca.
W drodze powrotnej przez pola zauważyliśmy, że ładnie widać stamtąd Śnieżkę i inne okoliczne góry.
Mimo że trasa była króciutka to widoków jednak nie brakowało. Kolejny szczyt KGP dopisaliśmy do naszej listy.