Ostra i Ogorzała. Beskid Wyspowy

Ostra (780 m n.p.m.) i Ogorzała (806 m n.p.m.), to kolejne szczyty Korony Beskidu Wyspowego, które ze względu na bliską odległość od siebie zdobyliśmy łącznie.

Do celu można dotrzeć zielonym szlakiem od zachodu z Mszany Dolnej, lub od wschodu zaczynając między wsią Łętowe i Wilczyce. My wybraliśmy trasę od wschodniej strony. Samochód zostawiliśmy przy drodze we wsi Łętowe i od razu ruszyliśmy przed siebie.

Maszerowaliśmy początkowo polaną i od pierwszych kroków towarzyszyły nam wspaniałe widoki. Za sobą mieliśmy Mogielicę, po prawej stronie Ćwilin, po lewej stronie Luboń Wielki, a w oddali przed nami wyłaniała się Babia Góra.

Za polanką podążaliśmy wzdłuż linii lasu, by za moment wejść do niego. Dalej już maszerowaliśmy na przemian, to przez pięknie ukwieconą łąkę, to przez las. Ciągle towarzyszyły nam wspaniałe widoki.

Zdobywając kolejne szczyty Korony Beskidu Wyspowego, coraz więcej z nich jesteśmy w stanie rozpoznać i coraz bardziej cieszy oko, kiedy rozglądając się wokół widzimy góry, na których dopiero co byliśmy, lub planujemy wejść w najbliższym czasie. Tuż przed tym ‘ostrym’ podejściem pod sam szczyt, o którym czytaliśmy na blogach, dotarliśmy do przecinającej nasz zielony szlak szutrowej drogi, czarnego szlaku, którym można dojść m.in. z Mszany Dolnej przez wieś Łętowe do Łostówki.

Krótki odcinek samego podejścia lekko nas zmęczył ale już po kilkunastu minutach mogliśmy podziwiać widoki z wierzchołka Ostrej.

Zrobiliśmy sobie krótki postój na kanapkę i poznawanie świata przez najmłodszego uczestnika wyprawy z wysokości 80 cm (tzn. na własnych nóżkach).

Ze szczytu oglądaliśmy panoramę na Ćwilin, Łopień, Mogielicę, Krzystonów, Jasień, Luboń Wielki i część pasma Gorców od Turbacza po Maciejową.

Na pierwszym planie zobaczyliśmy też położoną tuż obok Ogorzałę, na którą ruszyliśmy. Byliśmy miło zaskoczeni, bo czytaliśmy w opisach szlaków na innych blogach, że ten fragment jest słabo oznaczony i zarośnięty. A my minęliśmy strzałki prowadzące do celu i maszerując dość dobrze przetartą ścieżką dotarliśmy na drugi wierzchołek – Ogorzałę.

Na szczycie nie było już tak dużo miejsca, żeby robić postój, zresztą w końcu dopiero co odpoczywaliśmy ;). Przypomnieliśmy sobie o lornetce, którą nosimy w plecaku, więc rozejrzeliśmy się jeszcze raz po okolicy.

Wracaliśmy tą samą trasą. Droga powrotna upłynęła nam tak szybko, że sami nie wiemy kiedy znaleźliśmy się przy samochodzie.

Mimo, że podejście na szczyt, było dokładnie takie jak sugeruje nazwa – ostre, to dzięki różnorodności terenu i widoków po drodze, to była jedna z naszych ulubionych wycieczek po Beskidzkich Wyspach. Nie możemy się doczekać co jeszcze ciekawego ma dla nas Beskid Wyspowy, który z każdą kolejną wycieczką odsłania swoje coraz to nowe uroki.

Dodaj komentarz