Lizbona

W nocy lało jak z cebra ale według prognoz miało się rozpogodzić. Nie chcieliśmy tracić ani chwili, więc postanowiliśmy zaryzykować i wstaliśmy przed świtem. Na spacer po Lizbonie mieliśmy tylko jeden dzień, więc szybko zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę centrum, na południe miasta. Po drodze mijaliśmy piękne zabudowania i wąskie uliczki wijące się w górę i w dół. Stolicę Portugalii opanowało szaleństwo Black Friday. Wszędzie były reklamy zachęcające do zakupów w promocyjnej cenie. Jedna z głównych ulic w stronę rzeki Tag, zaprowadziła nas pod Łuk Arco da Rua Augusta oraz na plac Praca do Comercio, gdzie dawniej znajdował się magazyn złota. Na środku placu dumnie stał pomnik – konny posąg króla Jana I.

009

Dotarliśmy też nad rzekę. Piękne, niskie chmury dodawały uroku temu cudownego miejscu. Mijając prom transportujący na druga stronę rzeki, udaliśmy się na wschód w stronę poszukiwania Katedry, gdzie mieliśmy kupić nasze paszporty pielgrzyma – Credenciale. Po drodze odwiedziliśmy kilka pięknych zabytkowych kościołów m.in Igreja de Nossa Senhora, Igreja de Magdalena. W końcu dotarliśmy do Katedry Cathedral de Lisboa. Wpisaliśmy się na listę dla Peregrinos i kupiliśmy nasze Credenciale (paszporty w których będziemy zbierać po drodze pieczątki). Teraz mogliśmy się poczuć jak prawdziwi pielgrzymi Camino de Santiago.

032

Obok Katedry znajdował się Kościół Św. Antoniego. W środku można odwiedzić kryptę upamiętniającą miejsce jego narodzin i grobowiec. Następnie udaliśmy się w stronę zamku Castelo Sao Jorge. Prowadziły do niego mury i droga wokół części miasta. Po drodze zatrzymaliśmy się na przepięknym tarasie widokowym Miradouro Santa Luiza. Stamtąd rozpościerał się widok na całe miasto. Sam taras zdobiły piękne azulejos – płytki ceramiczne które zdobiły całe miasto. Część z nich przedstawiało panoramę miasta. Na tarasie grał uliczny muzyk na Casio muzykę Eltona Johna oraz soundtrack z filmu Amelia. Całość tworzyła cudowną atmosferę.

Stamtąd można było zjechać windą w dół. My jednak ruszyliśmy dalej w stronę zamku, który był ogromną atrakcją turystyczną. Bilety wstępu były jednak dość drogie, a my nie mieliśmy zbyt dużo czasu na zwiedzanie dlatego tym razem odpuściliśmy tę turystyczną atrakcję. Dotarliśmy za to do jeszcze piękniejszego miejsca. Punkt widokowy Miradouro Sophia de Meilo Breyner Andersen przed kościołem Igreja da Graca był najwyższym punktem w Lizbonie, które odwiedziliśmy. Mogliśmy podziwiać z niego nie tylko całą Alfamę (zabytkową część miasta którą zwiedzaliśmy) ale niemal całą Lizbonę.

 

Długo spacerowaliśmy jeszcze po mieście, zachwycając się urokliwymi uliczkami, charakterystycznymi tramwajami, sztuką uliczną – muralami, wciąż kwitnącymi kwiatami, kawiarniami serwującymi regionalną kawusię, czy nawet pamiątkami dla turystów, które można było spotkać na każdym rogu.

Przy zachodzącym słońcu odwiedziliśmy jeszcze Paneteon Narodowy i kościół Igreja de Sao Vincente de Fora. Oba już były zamknięte do zwiedzania, ale z zewnątrz robiły niesamowite wrażenie. Wieczorem przechadzaliśmy się jeszcze uliczkami miasta, które po zmroku wyglądało jeszcze ładniej. Na początku spaceru przy każdym ‚słynnym’ lizbońskim tramwaju chwytaliśmy za aparaty fotograficzne żeby je uwiecznić, jednak po kilkunastu takich przejeżdżających tramwajach, po prostu się do nich przyzwyczailiśmy.

 

Bardzo chcieliśmy pójść posłuchać polecanej wszędzie muzyki na żywo Fado. Jednak mimo że w wielu miejscach były ogłoszenia, że ma być grane Fado, w środku było cicho i pusto. Za to na ulicy przy jednym z placów mieliśmy okazję posłuchać tej portugalskiej muzyki.Tego dnia wróciliśmy pełni wrażeń późno do pokoju, a następnego czekał nas przecież nareszcie początek naszej wyprawy.

 

5 comments

Dodaj komentarz